czwartek, 28 kwietnia 2016

Najpierw były rzeki łez


Wyjazd do obcego kraju dla jednych osób może stać się atrakcyjną okazją, dla innych wypróbowaniem życia. Tym bardziej, jeżeli jesteś młoda i nigdy nie zostawiałaś swojego domu. Dzisiaj mój wywiad jest poświęcony osobie, która pokonała swój lęk i potrafiła dojść do postawionego celu. Daria Skotchenko, młoda Ukrainka, studentka kulturoznawstwa przy Wyższej Szkole Gospodarki w Bydgoszczy opowiada historię pobytu w Polsce i wrażeniach z tym związanych.

Jak długo mieszkasz w Polsce?
Trzy lata. Jestem już na trzecim roku studiów.

W jakim wieku wyjechałaś na studia?
Po maturze, miałam wtedy 17 lat.

Co wpłynęło na decyzję by wyjechać na studia?
To był czas wyboru studiów. Najpierw chciałam pojechać na studia do Kijowa. Tak się stało, że mama dowiedziała się od koleżanki o możliwości edukacji za granicą i zaproponowała mi bym pojechała do Polski.

Jak się czułaś w obcym kraju, tak daleko od rodziców? Jak długo trwał proces adaptacji?
Dla mnie to był bardzo trudny okres. Najpierw były rzeki łez. Straciłam pół roku, żeby się przyzwyczaić. Bezmiernie tęskniłam za rodziną, były myśli, żeby wyjechać bez powrotu, ale dobrze, że ze mną była moja koleżanka, która pokrzepiała mnie moralnie, z nią mi nie było tak strasznie. Z nią byłyśmy zawsze razem, gdyby nie ona, byłoby jeszcze gorzej.

Nie było tak, że dzwoniłaś do rodziców i mówiłaś „już nie wytrzymam!”?
Nie. Kiedy tylko przyjechałam do Polski, mama mi powiedziała: „Pożyjesz tutaj z miesiąc, wtedy, jeżeli ci się nie spodoba, to pojedziesz do domu”. Miesiąc minął, wtedy stało jasno, że nie jest tak źle, jak się wydawało.

Czy były problemy z dogadywaniem się w języku obcym, czy pamiętasz dziwne wypadki z tym związane?
Pamiętam moment, kiedy przyszłam na zajęcia z języka polskiego... Wykładowczyni zaczęła szybko mówić po polsku. Spojrzałam na koleżankę, a ona na mnie, i zaśmiałyśmy się (śmiech). Nie mogłyśmy do końca zrozumieć, gdzie się znajdujemy. Oczekiwałyśmy najpierw prowadzenie zajęć w języku rosyjskim, żeby się przyzwyczaić, ale tak się nie stało. Dla mnie było to bardzo trudne, myślałam, że nigdy w życiu nie nauczę się tego języka, chociaż miesiąc przed wyjazdem miałam korki językowe.

Czy miałaś okazje odwiedzić inne miasta, oprócz Bydgoszczy?
Tak.
fot. nadesłane

Jakie?
Byłam w Toruniu, Warszawie i Gdańsku.

W którym z nich najbardziej ci się podobało? 
Chyba w Gdańsku. Dlatego, że Gdańsk jest podobny do miasta, w którym się urodziłam, gdzie też jest morze. Piękne, uspokajające miasto. Na plaży można zrobić piknik i fajnie spędzić czas.

Czy coś zdziwiło cię w Polsce, czegoś się nie spodziewałaś?
Byłam w pozytywnym szoku. Kultura różniła się od naszej. Mnie wszystko się podobało. Hmmm..., chociaż miałam sytuację, która była mało pozytywnym szokiem. Szłam po ulicy i niedaleko mnie przejechał samochód. W nim byli mężczyźni, którzy krzyczeli niecenzuralne słowa pod moim adresem. Było nieprzyjemnie i nawet strasznie. Od tej pory ułożyłam negatywny stereotyp o polskich chłopakach. Powiedziałam sobie, że nigdy w życiu nie będę miała chłopaka Polaka.

fot. nadesłane
Nadal tak uważasz czy może coś się zmieniło? (śmiech)
Nie, nadal tak nie uważam, bo mam chłopaka Polaka. Nigdy nie wiesz jak twoje życie się zmieni.

Masz zamiar nadal zostać w Polsce czy wrócić do domu?
Chce zostać w Polsce.

Czym będziesz się zajmować w przyszłości?
Będę zmierzać do swojego celu – stać się dziennikarzem i pracować w telewizji. I wyjść za mąż.

Co możesz polecić młodym osobom, które decydują się na wyjazd do innego kraju?
Jeżeli jest możliwość wyjechać do innego kraju, to oczywiście trzeba jechać! Przede wszystkim, ważne, jeżeli z tobą będą bliscy ludzie, rodzice, którzy będą cię wspierać. Nie bać się niczego. Iść tylko naprzód.





Wypróbowanie dla życia albo podróż ukraińskimi kolejami

© uz.gov.ua
Podróż pociągiem to nie tylko przemieszczanie się z jednego punktu do drugiego, ale bywa też ekscytującą przygodą. Podróżując, mamy okazję trafić na niezwykłą grupę ludzi, zapoznać się z florą i fauną, nauczyć się grać na gitarze, nawet czasami pobyć na miejscu konduktora. Różne sytuacje się zdarzają, ale o tej, o której opowiem, chyba nie słyszał jeszcze nikt.
Dwa lata temu miałam okazję spróbować na sobie najbardziej ekstremalnego sposobu podróży w moim życiu. Był ciemny zimowy ranek, mróz nie pozwalał poruszać się, jednak musiałam jechać do innego miasta. Na swoją głowę przyjęłam decyzję, pojechać pociągiem. Wsiadając do pociągu, nawet nie przypuszczałam, co mnie spotka w środku. Stopień przestraszenia był całkiem widoczny na mojej twarzy… Prosto na ławki do siedzenia, przez okno, padał śnieg! Szok! Ponieważ, pociąg ruszył i wyjścia stąd już nie było… Co może być gorszego od mroźnego, mrocznego ranka? Tylko śnieg w twarz przez męczące dwie godziny, o takim ”luksusie” mogłam tylko marzyć. Wołałam wtedy iść na nogach, ale niestety to pragnienie nie mogło już się spełnić. W poszukiwaniu ratunku od zamarznięcia, zaczęłam przytulać się do ludzi. Jak by to dziwnie nie brzmiało, nić innego aby przetrwać na tę chwilę nie mogłam wymyślić. Pamiętam, wtedy nikt się nie przesiadał, nawet się nie poruszał. Wszyscy, podobnie do wróbelków na śniegu, skulili się w oczekiwaniu przybycia do swojego przystanku.
Powiem tak, na Ukrainie siadając do pociągu, nigdy nie wiesz jaką niespodziankę przyniesie ci droga, ale z pewnością chce powiedzieć, że to zaskoczenie stanie się historią do opowiadania kolegom, rodzinie i nieznajomym. W każdym razie warto spróbować jeszcze raz, ponieważ, moim zdaniem podróż pociągiem to jeden z najbardziej romantycznych i egzotycznych sposobów podróżowania.

czwartek, 21 kwietnia 2016

W podróży z Walterem


Film „Sekretne życie Waltera Mitty” wykorzystuje filmową historię z 1947 roku. Wtedy to po raz pierwszy poznaliśmy losy dżentelmena-marzyciela, który uciekał od codzienności, fantazjując i przedstawiając siebie jako superbohatera.
Nowy Walter Mitty (w głównej roli Ben Stiller) to skromny, cichy i nawet w jakieś mierze nudny pracownik laboratorium fotograficznego w czasopiśmie „Life”, który gubi bardzo ważne zdjęcie i wyrusza na poszukiwania.
Walter w kilka dni trafia do różnych wspaniałych miejsc na całym świecie: Grenlandia, Islandia, Afganistan... Jedno z lepszych aspektów w tym filmie -to wizualizacja. Widzimy przed sobą nieopisane pejzaże, nieoczekiwane zwroty akcji, to wszystko przeplata się z historią miłości i uczuć Waltera do jego nowej koleżanki z pracy.
Film jest nasycony fascynującymi momentami.


Skok do wody z helikoptera, podróż na statku handlowym, zjeżdżanie ze wzgórza na longbordzie, cudowny ratunek od wulkanu Eyjafjallajökull.
Ta dynamiczna i ekstremalna wyprawa sprawiła, że bohater nabrał na nowo chęci do życia. Wyszedł z ram i schematów zwykłego człowieka i przekonał się czego w życiu tak naprawdę pragnie. Niesamowity soundtrack jest dopełnieniem pięknych pejzaży. Mówimy o piosence Dirty Paws grupy Of Monsters And Man, która, przy słuchaniu daje mi poczucie lekkości. Gdybym umiała latać, byłoby to możliwe tylko przy tej piosence.

Także na oddzielną uwagę zasługuje montaż, za pomocą którego wcielają się w życie najśmielsze fantazje głównego bohatera. Ben Stiller jako aktor i reżyser poradził sobie z tym zadaniem doskonale.
Główny bohater, Walter Mitty jest podobny do każdego z nas. Na pewno każdy, kto obejrzał ten film, potrafił odnaleźć siebie w niepowodzeniach, kompleksach, marzeniach Waltera. Każdemu, kto jest zmęczony codziennością i nadal marzy by żyć inaczej, polecam, aby obejrzał ten film.
Pamiętajcie, że dziś, wszystko, co wydaje się marzeniem, jutro już  może okazać się wspomnieniami!
Miłego oglądania!


Foto: kadry z filmu „Sekretne życie Waltera Mitty”, reż. Ben Stiller, Imperil-Cinepix