Już podczas pierwszego rejsu zauważyłem, że na okręcie jest jedna osoba - kapitan, która nie musi chodzić do kambuza i gotować, czego nie umiałem i nie chciałem robić. Zawziąłem się, żeby jak najszybciej nim zostać - opowiada Krzysztof Baranowski (w wywiadzie z 23 marca 2014 roku, radio TRÓJKA)
Znany na całym świecie, nie tylko jako żeglarz, kapitan jachtowy, ale też dziennikarz i nauczyciel, Krzysztof Tadeusz Baranowski w tym roku kończy siedemdziesiąt osiem lat. Jako pierwszy przedstawiciel Polski opłyną kulę ziemską dwukrotnie. Urodził się we Lwowie w 26 czerwca 1938 roku. Nie ma żadnej wątpliwości, że jest człowiekiem renesansu. Dowodem na to jest podwójne wykształcenie, ponieważ jest inżynierem elektronikiem (Politechnika Wrocławska) i dziennikarzem (Uniwersytet Warszawski).
Mimo tego, że w latach 60-ch stał się najmłodszym kapitanem na terenach Polski, w pierwszy swój rejs dookoła Ameryki Płd. wyruszył jako pisarz, przez przypadek i na przekór swoim preferencjom stał się kucharzem. Nie oznaczało to, że zboczył z obranego celu, raczej pokazywało jego gotowość do podejmowania kolejnych zadań, na drodze do bycia kapitanem. Wykształcenie dziennikarskie pozwalało mu z lekkością wzbogacać podróże pisaniem książek i kręceniem filmów. Pierwsza książka powstała w 1965 roku, nosiła tytuł „Hobo”. Baranowski opisuje w niej podróż autostopem z Kanady do Stanów Zjednoczonych.
Od roku 1972 do 1973 wybrał się w samotny rejs dookoła świata wokół Hornu. Swoją pierwszą podróż przedstawił w książce „Droga na Horn”.
Poza tym, że Krzysztof Baranowski dokonał wielkich osiągnięć w żeglarstwie, nie możemy powiedzieć, że zapomniał o rodzinie. Odnaleźć czas dla bliskich ludzi, mimo tego, że spędzasz większość swego życia na morzu, wymaga naprawdę wielkich sił. Jako wyjście z utrudnionej sytuacji, w latach 1976-77 wybrał się w rodzinny rejs po Ameryce i przez Atlantyk. To wydarzenie Baranowski skomentował w taki sposób: „Po rejsie samotnym miałem do spłacenia dług wobec rodziny. Spłaciłem go na swój sposób – rejsem na „Polonezie” z żoną i dziećmi po wodach amerykańskich. Tam bowiem znalazł się „Polonez” w roku 1976 na zakończenie regat Operacji Żagiel ’76. Powrót do kraju był rejsem przez Atlantyk. Powstała niezła książka „Dom pod żaglami” i wdzięczny film „Jaś i Małgosia na oceanie”.”

W latach 1999-00 Krzysztof Baranowski zwyciężył wody oceaniczne, odbywając swój drugi własny rejs dokoła świata przez Panamę i Suez na „Lady B.” O tej podróży Kapitan Baranowski napisał w „Drugi raz dookoła świata”: „A co ja odkryłem w tym nikomu niepotrzebnym rejsie dookoła świata? Chyba po raz kolejny to samo – że lubię żeglować, że „Lady B.” jest wspaniałym jachtem, a Lady B. wspaniałą kobietą”. Po raz kolejny przekonuje czytelników o swojej niesamowitej miłości do żeglarstwa.
Oprócz wielu osiągnięć i talentów Baranowski przeżył niesamowitą historię miłosną. W latach 80-tych romans Krzysztofa i młodej prezenterki TVP Bogumiły Wander wzburzył opinię publiczną. Po raz pierwszy spotkali się w Brukseli."Wtedy do głowy nam nie przyszło, żeby coś "kombinować" razem. Łączyła nas wzajemna fascynacja, ale poznaliśmy się tuż przed moim wyjazdem do Brukseli w 1979 roku. Mieszkałam tam z byłym mężem przez 3 lata, a Krzysztof brał udział w trudnym rejsie na Antarktydę. Stamtąd pisał do mnie piękne listy na poste restante. Jeden był wyjątkowy. Wróciłam z Brukseli, zadzwoniłam, żeby mu podziękować za niego, spotkaliśmy się, no i tak się wszystko zaczęło" - wspominała wywiadzie dla „Super Expressu” Bogumiła Wander.
To była miłość od pierwszego wejrzenia. Ich droga do miłości nie była zbyt łatwa, ponieważ nie mogli ujawnić swoich uczuć publicznie. Podjęli trudną, ale ważną decyzję, by poczekać aż wyrosną dzieci, tylko wtedy mogli śmiało ogłosić wiadomość o swoim związku. Podróż do wyspy miłości przypominała podróżnicze wyprawy Baranowskiego. Minęło aż 10 lat, zanim Krzysztof i Bogumiła stanęli szczęśliwym małżeństwem.
